Nigdy nie byłam fanką fasoli, a ten przepis spokojnie mogę powiedzieć “zawładnął moim światem”.. Jaki jest marokański sekret na białą fasolę przekonacie się w tym wpisie.

~ z czym to się je

Loubia, czyli w przetłumaczeniu fasola. Oczywiście, jak przystało na tradycję regionu je się palcami używając chleba khobz. Jest idealną wersją dodatku do dania głównego bądź posiłkiem na przełamanie głodu. Przeze mnie uwielbiania jako późny obiad, gdyż mała ilość zapycha doskonale brzuch (a i o dziwo nie mam reakcji wzdęcia po jej zjedzeniu).

Loubia to też potrawa spotykana nie tylko w Maroku, lecz także w Algierii. Tutaj jednak nie jest potrawką samą w sobie. Ma więcej składników i traktowana jest najczęściej jako rodzaj rozgrzewającej zupy, zwłaszcza na chłodniejsze jesienne i zimowe wieczory. Podstawowy przepis zakłada przygotowanie jej na bazie mięsa, jednak spokojnie i bez niego można się obejść używając w zamian seler (który podbije smak potrawy). Bardzo fajny przepis znalazłam swego czasu na tej stronie –
https://www.mesinspirationsculinaires.com/article-soupe-aux-haricots-blancs-loubiya-101917292.html
a i fenomentalną loubia blache czyli wegetariańską wersje dodała u siebie Adrianna – ten przepis możecie zobaczyć w jej instagramowym poście poniżej na @algieria.moja.szczypta.orientu

~ Fasolka w roli głównej

Wchodząc do marokańskiej kuchni spostrzeć można zamiłowanie do potraw na bazie pomidorów, przypraw i cebuli. Wszystko bardzo aromatyczne, sycące na dłużej i zdrowe. Tym razem też nie będzie inaczej!

Mam tu nieodparte wrażenie, że większość tradycyjnych potraw składa się z warzyw świeżych czy duszonych. Każda potrawa zawiera w sobie jakiś miks orientalnych przypraw, a wszystko łączy się w nieskomplikowaną całość. Potrawy proste i tanie – tak w skrócie określiłabym tą kuchnie.

i znów w kuchni robi się pomidorowo

O dziwo, przygotowanie tej potrawy w większości domów odbywa się podobnie. Najczęściej z ogólnodostępnej drobnej białej fasoli typu cannellini. W Maroku regionalnie spotkać można dwie wersje Loubii. Jedna bardziej czerwona z zawartością dodatkowej porcji pomidorów czy koncentratu, oraz bardziej żółtą – ta zawiera w sobie znikomą ilość pomidorów, za to nadrabia ilością kurkumy. Tą kocham najmocniej!

~ składniki

Przy tej potrawie lista potrzebnych rzeczy jest dość krótka, a gramatura przypraw tak naprawdę zależy od waszego gustu :

  • biała fasola (napoczona dzień wcześniej, bądź ta puszkowa)
  • pomidory (należy je rozgnieść, więc można użyć tych z puszki)
  • cebula
  • czosnek
  • oliwa lub olej
  • posiekana kolendra i pietruszka
  • przyprawy: sól, pieprz, kumin, papryka słodka, kurkuma, imbir
ja sobie pomidorki pokroiłam, ale polecam potrzeć na tarce

Będzie wam też potrzebna woda, mniej więcej 1 litr na 300g fasoli. Przy tej gramaturze podstawowego składnika będziemy potrzebować mniej więcej 2 średniej wielkości pomidory i jedną cebulę. Jeśli macie ochotę zrobić wersje typowo pomidorową to pamiętajcie też o łyżce koncentratu!

~ przygotowanie

To w sumie prościzna, serio. Z taką ilością składników, to już intuicyjnie powinniście wiedzieć co należy zrobić – choć podpowiem najlepiej wziąć większe naczynie by ogarnąć to jak należy!

  1. Zaczynamy od postawienia garnka na ogniu i wlania oliwy/oleju;
  2. Siekamy cebulkę na drobną kosteczkę i wrzucamy na rozgrzany tłuszcz;
  3. Następnie jak cebulka lekko się zeszkli to dodajemy czosnek, zieleninę i wszystkie przyprawy (standardowo daje się tak mniej więcej po pół do łyżeczki) – i rozmieszać;
  4. Po chwili dodać odcedzoną fasolkę i wszystko zalać wodą – zostawić pod przykryciem niech się gotuje !

Całość jest gotowa, gdy fasola wchłonie wodę. Resztka odparuje i stworzy się piękny gęsty cudownie pachnący sos. Mówiłam, że banał !
Jeśli macie ochotę na coś bardziej ambitnego z Loubia w tle to polecam zajrzeć na stronę https://smakimaroka.pl/marokanska-loubia-z-wolowina/ gdzie znajdziecie przepis z wołowiną oraz sławnymi kiszonymi cytrynami

~ jak zwał tak zwał

Moja marokańska rodzinka wie, że jestem wielką fanką Couscous i Loubii. Te dwie potrawy prawie zawsze znajdą się na stole o ile zapowiem wcześniej swoje przyjście do rodzinnego domu.

Natomiast, moja mama gdy zrobiłam jej raz tę potrawkę to stwierdziła, że “przecież to fasolka po bretońsku w uboższej wersji”.

No i taka prawda.. ani typowych kiełbas takich jak w Polsce nie uświadczymy w Maroku, ani boczku jako takiego z przyczyn religijnych. Zatem Loubie spokojnie można porównać do polskiego dania choć smak przez przyprawy wiadomo nieco zmieniony. Inną opcją, którą wymyśliła było leczo. Oczywiście na bazie resztek mojej marokańskiej potrawki. Dodała do środka cukinię, marchew i paprykę – smaki pięknie się skomponowały i nie powiem, było to równie pyszne!

podawajcie zawsze w towarzystwie chlebka

Także kombinujcie do woli, baze już macie.
Smacznego!