Z całą pewnością nie tak miał wyglądać mój powrót na bloga do pisania regularnych artykułów o Maroku, ale.. koło tego tematu nie można przejść obojętnie. Trzęsienie ziemi, które nawiedziło w piątkową noc (8 września) południową część kraju było jednym z najtragiczniejszych jakie kiedykolwiek miały tu miejsce.

Jesteśmy po dwóch dniach od tych wydarzeń, a w Internecie zaczyna hulać wiele informacji wzajemnie się wykluczających oraz przesadzonych. I mówię to ja, osoba, która uważa straty za kolosalne, ale wciąż poleca podróż turystyczną do Maroka obecnie (ale o tym w innym wpisie, bo czekam na dokładne informacje o wznowieniu wycieczek z Agadiru czy Marrakeszu). Skupmy się jednak na najważniejszym.

To co wiemy na pewno, to fakt, że epicentrum trzęsienia ziemi znajdowało się w miejscowości Adassil. Pomiędzy Marrakeszem a Agadirem, w górach Atlas. To tam, w Atlasie Wysokim znajdują się najpoważniejsze zniszczenia oraz to tam w dużej mierze idzie obecnie wszelka pomoc czy też prowadzone są akcje ratunkowe. Wiele wiosek zostało zrównanych z ziemią, do innych nadal utrudniony lub niemalże niemożliwy jest dostęp przez zawalone skałami drogi górskie. To tam nie ma dostępu do wody, jedzenia, elektryczności (w tym połączeń z sieciami telefonicznymi czy internetowymi). Na chwilę obecną (11 września) ponad 2 tysiące ludzi zmarło, ponad drugie tyle jest poszkodowanych, a i ogrom jest nadal osób które uważane są za zaginione…

epicentrum trzęsienia wraz z obszarem gdzie odczuwalne były silne wstrząsy

Największe straty ponosi region Al Houz, którego stolicą jest Marrakesz. Wioski i miasteczka w górach są w opłakanym stanie. Budowane tu domy nie są zbyt trwałe i nawet bez takich okoliczności jak trzęsienie ziemi potrafią się zawalić jeden po drugim jak domki z kart. W wielu większych miastach ucierpiały starsze budynki – jak choćby niektóre domy znajdujące się w medynie Marrakeszu. Niemniej, nieprawdą jest, że cała medyna się zawaliła wraz z meczetem Księgarzy (Koutubia) oraz słynnym placem Jemma al Fna (jak to dziś widziałam na jednym z kanałów YouTube). UNESCO i specjalne osoby doglądają obecnie zabytków by oszacować straty oraz możliwe naprawy. Wiele z nich pozostanie zamkniętych przez następne kilka dni, w okresie ogłoszonej żałoby narodowej, jak i w celu zweryfikowania szkód.

W Agadirze nie widać większych zniszczeń, życie powoli tu wraca do względnej normy. Trzęsienie ziemi, które nawiedziło to miasto w 1960 roku (i doprowadziło do całkowitego jego zburzenia), spowodowało szereg usprawnień przy budowie budynków. W tym, dodatkowe wymogi zabezpieczające przed ewentualnymi wstrząsami. Wymogi te moim zdaniem, uchroniły tym razem miasto oraz okolicę przed poważniejszymi szkodami, mimo iż ludzie odczuli tu trzęsienie bardzo solidnie. Pierwsze dwie doby niektórzy spędzając na ulicach miast w obawie przed powrotem i możliwym zawaleniem się domu. Tyle szczęścia nie mieli jednak ludzie znajdujący się w obszarze miasta Taroudant czy Warzazat. To tu ekipy ratunkowe nadal są wzywane, bo ludzi nie wydostano spod gruzów zawalonych domów (po dwóch dniach od trzęsienia) oraz utrudnione są jakiekolwiek dojścia do wiosek. Wojsko zrzuca podstawowe środki do życia na tych obszarach z samolotów, którymi próbują dostać się także do lokalnej społeczności. Na terenie kraju działają ekipy marokańskie oraz pomoc z takich krajów jak Senegal, Turcja czy Hiszpania.

Marokańczycy jednoczą się w całym kraju – oddają krew dla potrzebujących, wykupują żywność i przeznaczają ją na zbiórki, które z niemalże każdego większego miasta obecnie są wysyłane w góry. Potrzeba ogrom rzeczy na pomoc doraźną. Podstawą są: woda, jedzenie, pieluszki dla dzieci czy mleko, dalej koce i materace, które umieszczane są w tymczasowo budowanych namiotach do spania we względnie bezpiecznych już miejscach nieopodal zawalonych wiosek.

Wiele osób pyta mnie jak pomóc i czy można do mnie przelewać środki na pomoc. Nie zamierzam zakładać prywatnej zrzutki czy udostępniać swojego numeru konta – musisz bowiem wiedzieć, że ZBIERANIE PIENIĘDZY PRZEZ OSOBY PRYWATNE W MAROKU JEST ZABRONIONE PRAWNIE. By zbierać fundusze na jakiekolwiek akcje charytatywne legalnie, należy mieć zarejestrowaną organizacje, stowarzyszenie czy fundacje. Raz zatem, że nie zamierzam podpaść rządowi, dwa, że obecnie już w Maroku działają odpowiednie organizacje, które wiedzą jak tak dużymi pieniędzy obracać i gdzie je ulokować. To one pomagają już od soboty i są w kontakcie z miejscami oraz ludźmi najbardziej potrzebującymi. Zatem tutaj, udostępniam Ci listę, gdzie pieniądze możesz wysłać by trafiły w odpowiednie ręce:

Do tego, dziewczyny z Marrakeszu podesłały mi listę stowarzyszeń, które zbierają fundusze na pomoc wraz z ich numerami do kont dla potencjalnych darczyńców:

Od piątku nocy na moim kanale instagramowym prowadzę mini relacje z przebiegu zdarzeń – konto @mbelively zapraszam, jeśli jeszcze Cię tam nie ma. Pokazuje nieco akcje, które podejmowane są w kraju i staram się nieco uspokajać (tych polskich turystów, którzy panikują, że nagle nie mogą do Maroka przylecieć). I to tam dodaje najświeższe informacje oraz odpowiadam na różne pytania, w tym:

“Czy trzęsienie ziemi to coś normalnego dla Maroka?”

Południe Maroka leży na styku dwóch płyt tektonicznych, przez co jest to obszar aktywny sejsmicznie oraz podatny na trzęsienia ziemi. To nie jest tak, że to jest pierwsze i wszyscy są w wielkim szoku, że nigdy nie miało prawa się wydarzyć. Nikt tego nie przewidywał oraz nikt się nie spodziewał akurat takiego. Wszystkich przeraża skala. Niemniej, cyklicznie dochodzi tu do niewielkich wstrząsów, które nie są prawie nigdy zauważalne czy zbytnio odczuwalne dla człowieka. Sama pamiętam jak przeprowadziłam się do Agadiru i było jedno w nocy. Nic praktycznie nie odczuliśmy śpiąc, z rano z radia lokalnego dowiedzieliśmy się o małych wstrząsach. Wracając jednak do tego trzęsienia ziemi. Skala zniszczeń w górach jest niewyobrażalna. Ludzie naprawdę potracili wszystko co mieli, stąd tak ważna jest obecnie pomoc. W którą ja sama się zaangażowałam by uspokoić trochę myśli oraz do której i Ciebie zachęcam.

Na koniec tylko dodam, że cała moja rodzina oraz najbliżsi nie ucierpieli podczas tego trzęsienia ziemi. Najedliśmy się sporo strachu, bo panika i płacz były obecne wszem wobec, ale jesteśmy bezpieczni. Teraz wspieramy i pomagamy ludziom, którzy nie mieli tyle szczęścia.